|
Czwartoklasiści w Warszawie
15 maja 2015 r. uczniowie z klasy IV a i IV b pod opieką swoich wychowawczyń, pani Anny Nartowicz i pani Anny Lewoc oraz pani Grażyny Barcińskiej i Anny Chmieleckiej pojechali na wycieczkę do Warszawy.
W świetnych humorach wyruszyliśmy spod szkoły tuż przed godziną szóstą raną. Po czterogodzinnej podróży stanęliśmy przed bramą pałacu króla Stasia i królowej Marysieńki, czyli Wilanowa. Tam, podzieleni na dwie grupy, zwiedzaliśmy wspaniałe, pełne przepychu wnętrza pięknej monarszej rezydencji porównywanej z francuskim Wersalem. Wzięliśmy też udział w niezwykłej lekcji muzealnej zatytułowanej „Kultura sarmacka”. Nasze przewodniczki bardzo ciekawie opowiadały o czasach sarmackich w Polsce, kulturze XVII wieku oraz życiu i osiągnięciach króla Jana III Sobieskiego. Dodatkową atrakcją była możliwość nałożenia typowego szlacheckiego ubrania - żupana i kontusza. Wizyta w pałacu okazała się dla wszystkich niezapomnianą lekcją historii. Z bliska mogliśmy podziwiać wspaniałe dzieła sztuki, zobaczyć sprzęty, którymi na co dzień posługiwali się ludzie ponad trzysta lat temu.
Po opuszczeniu Wilanowa udaliśmy się do Manufaktury Cukierków. Obserwowaliśmy z jaką wprawą, zręcznością i szybkością pracownicy tego zakładu robią cukierki i lizaki. Wręcz z niedowierzaniem patrzyliśmy jak z dużej, różnokolorowej masy cukiernicy potrafią „wyczarować” malutkie cukiereczki (o średnicy nie większej niż pół centymetra), na których widnieją napisy, wzorki uśmiechniętych buź, kwiatuszków, serduszek itp. Na koniec prowadzący zajęcia przeprowadzili krótki test na temat pracy manufaktury. Dobre odpowiedzi były nagradzane słodyczami. Na pożegnanie każdy uczestnik wycieczki dostał torebkę cukiereczków i lizaka. Nie wszyscy dowieźli te smakołyki do domu, były zbyt pyszne.
Ostatni etapem naszej podróży to spacer po warszawskiej starówce. Wspólnie z panią przewodnik najpierw przeszliśmy ul. Świętojańską i Krakowskim Przedmieściem obok Pałacu Prezydenta RP. Następnie stanęliśmy pod kolumną Zygmunta III Wazy, gdzie nasza przewodniczka opowiadała o tragicznej historii Zamku Królewskiego. Później wędrowaliśmy urokliwymi uliczkami, by stanąć przy pomniku warszawskiej Syrenki.
Po pożegnaniu z panią przewodnik mieliśmy trochę czasu wolnego. Większość poświęciła go na zakup pamiątek - najczęściej były to „diabełki” i kulki do strzelania, magnesy, czy drobne zabaweczki, które można nabyć też w ełckich sklepach.
Po zrobieniu kilku pamiątkowych zdjęć pełni wrażeń ruszyliśmy w drogę powrotną, co chwila pytając opiekunki, kiedy będzie „najważniejszy” punkt wycieczki - McDonald’s. Tam zjedliśmy kolację i wydaliśmy ostatnie pieniądze.
Trochę zmęczeni, ale bardzo zadowoleni wróciliśmy do Ełku po godzinie 22. Chociaż pogoda płatała nam figla i co chwila trzeba było wyciągać płaszcze przeciwdeszczowe, wszyscy zgodnie przyznają, że wycieczka była udana i już planują następną. (Zdjęcia)
Anna Lewoc
|
|
